Tbilisi - krótka wizyta w stolicy Gruzji

Godzina 13 z minutami wita nas Tbilisi - urokliwie położona stolica Gruzji. Chłodne dni minęły, czas zdjąć ciepłe bluzy i przywitać się ze słonkiem.To już nie to samo puste Tbilisi, które przywitało nas wczorajszym wczesnym rankiem. Gwar, huk, krzyki, klaksony. Szybko przypomniało nam się z jakich powodów nie przepadamy za miastami. Nie będę jednak zrzędził. Nie było tak źle. Z dworca Didube musimy dotrzeć metrem do stacji Plac Wolności. Za 2 lari (jeśli dobrze pamiętam) kupujemy kartę magnetyczną. Wystarczy jedna na kilka osób. Możemy doładować ją kwotą wedle uznania. Nam wystarczyło 4 lari. Kartę można zwrócić i odzyskać wkład pod warunkiem, iż posiadamy dowód zakupu. Ja niestety takowy zgubiłem:) Strata jednak niewielka.


Nocleg zarezerwowany przez booking w best home guest house. Znalezienie go nie było jednak takie łatwe. Hostel do zwykły dom mieszkalny bez żadnych oznaczeń. Numer mieszkania też specjalnie widoczny nie był. Poszukiwania polegające na rozpytaniu okolicznych mieszkańców po kilkudziesięciu minutach zakończyliśmy sukcesem. Mogliśmy zdjąć plecaki i pozbyć się ciepłych ubrań. Pomimo trudu w lokalizowaniu hostelu warunki oceniam jako dobre. Czysto. Pokój dwuosobowy. Z balkonu, do którego dostać się można z korytarza rozpościera się ładny widok na miasto. Śniadanie to już zupełnie inny standard. Zwłaszcza w porównaniu do poprzednich dni. Herbata, bochenek chleba oraz kilka plasterków sera. Właściciele bardzo mili i pomocni. Ogólnie nocleg na plus. 
Jako, że wielkim fanem miast nie jestem, nie będę się też zbyt rozpisywał o jego atrakcjach. Z miejsc, które zapadły mi w pamięci są przede wszystkim futurystyczny park Rike, położony przy rzece Kurze, most pokoju czy twierdza Narikala. Wiele świątyń - do których my nie zajrzeliśmy -  i innych architektonicznych perełek zadowoliłoby miłośników sztuki i architektury. Charakterystycznym punktem na mapie atrakcji Tbilisi są carskie łaźnie, z których korzysta wielu turystów (my tradycyjnie nie).    

Wspomniany park Rike, choć właściwej chyba winno się rzec skwer, stanowi miejsce wypoczynku wielu rodzin z dziećmi. Rozpoznawalnym miejscem jest most pokoju - łączącym park ze starym miastem - o niewątpliwie ciekawej, nowoczesnej architekturze. Z parku startuje kolejka linowa do zamku Narikala. Warto skorzystać zważywszy na naprawdę niską cenę, równą jednemu przejazdowi metrem - 0,5 GEL (około 80 gr.) Zjazd trwa jedynie kilkadziesiąt sekund. Z góry dobrze widać stare miasto.
w oddali pałac prezydencki
Pewien niesmak pieszego przemieszczania się w Tbilisi pozostawiło za sobą wspomnienie śmierdzących, często nieoświetlonych podziemnych przejść pod ulicami. Pomimo, iż ułatwiają niewątpliwie ruch pieszym, którzy nie muszą czekać na zmiany świateł (jeśli by takie były), to niestety fetor bijący z wielu z nich, czasami skłaniał nas wręcz do wyboru dłuższej trasy. 
Zapraszam na trochę migawek z naszego spaceru po mieście. 

cerkiew Metechi
wejście do łaźni
pierwszy plan - cerkiew Metechi, drugi plan - sobór św. Trójcy



Niebawem ostatnia część relacji z Gruzji.

2 komentarze:

  1. Podobało mi się Tbilisi, ale z miast wolę Batumi. I oczywiście w Gruzji najpiękniejsza jest natura!

    OdpowiedzUsuń
  2. Batumi nie widziałem i nie sądzę żebym zobaczył więc nie porównam:) Ale z drugim zdaniem zgadzam się w 100% Gruzja to natura :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania:)